Podróż Utah - Parki Narodowe
To była jedna z najciekawszych moich podróży. Zdjęcia robione jakimś marnym aparacikiem (Canon powershot s1 is), ale i tak niektóre oddają klimat.
Na południu stanu Utah znajduje się 5 parków narodowych, jest więc to miejsce dość atrakcyjne do zwiedzania. Jak się do tego doda to, że każdy z tych parków jest inny, to w ciemno można założyć, że wyjazd tam będzie niezłą przygodą.
Jeżeli, ktoś ma jeszcze wątpliwość to dorzucę i to, że pierwszy park Zion, położony jest od Las Vegas jakieś 2,5 godziny jazdy. Dookoła znajduję się jeszcze kilkanaście wyśmienitych atrakcji jak chociażby (Grand Canyon, Antylope Canyon, Monument Valley, Glen Canyon NRA, słowem kupę zwiedzania.
Moja wyprawa trwała 10 dni i poza 5 parkami w Utah, zaliczyłem jeszcze 9 innych rzeczy. I już na początku zaznaczę, że nie było to zwiedzanie po łepkach (coś w stylu 7 stolic europejskich w 3 dni :))
Koncentruję się jednak na tych 5 parkach.
Postaram się na koniec wymienić moją kolejność najlepszych parków, ale na dzień dobry musimy założyć, że jak już się jest na południu Utah to trzeba brać cały pakiet znajdujących się tam parków. Po prostu głupio byłoby jakiś park pominąć skoro są obok siebie tak blisko położone.
Zion NP
Do tego parku są dwa wjazdy z południa (główny wjazd) i północny. Zaczynamy od północnego. Ta część parku nazywa się Colob Canyons. Kiedy wjeżdzaliśmy tam, ku naszemu zaskoczeniu nieźle lało. Oglądaliśmy więc park przez szyby samochodu. Co znowu jakąś wielka nowością nie jest, gdyż dużo parków w Stanach dosłownie można odwiedzać dojeżdzając do punktów widokowych i podziwiać niesamowite widoki będąc oddalonym od samochodu kilka metrów.
Wiadomo, że jak już się jest w jakimś parku to chciało by się troche popstrykać, ale niestety tak lało, że nie było sensu moknąć na zewnątrz, a i widoczność była ograniczona. Pomimo tego, kontury góry i kaniony przebijające się przez deszcz robiły na tyle dobre wrażenie, że zaplanowaliśmy po zwiedzeniu wszystkich parków ponownie tu wrócić. I wróciliśmy, pogoda była piękna, ale po zwiedzeniu tylu ciekawych miejsc, Kolob Canyons nie zrobił już na nas tak dobrego wrażenia jak za pierwszym razem. Co więc z tej część parku wspominam? Podczas deszczu z tych masywnych skał lało się dużo wodospadów, fajnie to wyglądało. Był też moment stresu, kiedy na jezdnie leciały kawałki skał, grożąc uderzeniem w samochód, który był wypożyczony i nie ubezpieczony. Droga w tej część parku jest czerwona, co dość fajnie wygląda.
Część południowa, to serce parku. Tę część zwiedza się za pomocą miejscowego autobusu, który dowozi nas do poszczególnych punktów parku. Ma to swoje plusy ale też i mały minus. Zanim o nim powiem, kilka słów o atrakcjach, które pamiętam. Z punktów widokowych zapamiętałem Weeping Rock, to taka skała po której ścieka woda robiąć sympatyczne wrażenie oraz 3 skały nazwane trzema patriarchami biblijnymi.
Dwie moim zdaniem największe atrakcje to wspinaczka na Angels Landing, skąd można podziwiać całą panoramę parku oraz Temple od Sinawava. Na końcu drogi przy Temple od Sinawava, gdzie autobusy zawracają do Visitor Center, jest dość płytka rzeka, która płynie w głąb kanionu. Rzeka ta jest równocześnie trasą, którą pokonują turyści by przez kilka kilometrów zmagając się z wirem wodnym i gębszymi miejscami (siegającymi do pasa) dotrzeć do miejsca zwanego stacją metra. Jest to skała tak wyrzeźbiona, że faktycznie przypomina stacje metra.
Sama wędrówka przez tą rzeczkę to rewelacyjna przygoda, bardzo mile wspominam tę miejscami niełatwą wyprawę.
Dużo ludzi jest przygotowanych na marsz przez rzekę przynosząc ze soba buty wodoodporne, lub jakieś klapki. Niektórych zaś bez zupełnego przygotowania wędrówka rzeką wciąga tak, że nie zważając na przemoczone ubrania poddają sie urokowi kanionu. Póżniej przemoczeni muszą wracać autobusem do parkingu i to jest ten minus poruszania się po parku autobusem :)
Park zdecydowanie warty zwiedzenia, jeżeli jednak chce się w tym parku spędzić tylko dzień to wtedy trzeba wybrać czy powspinać się na Angels Landing, czy dojechać do końca i przespacerować się rzeczką. My wybraliśmy rzeczkę.
Wspinaczkę zostawiłem na następny raz :)
Zion National Park - http://www.nps.gov/zion/index.htm
Oddalony od Zion NP jakieś 1,5 godziny jazdy. Przez środek parku biegnie droga, na której co kilka kilometrów są punkty widokowe. Podjeźdza się samochodem, podchodzi do barierki, robi zdjęcie i jedzie do następnego punktu. Brzmi dość szokująco? Tak niestety zwiedza się wiekszość tego parku. Najciekawsze punkty to Inspiration Point i Sunset Point.
Dla tych co lubią piesze wędrówki również są przygotowane szlaki i ja raczej uważam, że samo rzucenie okiem na ten park to trochę za mało, więc polecam chociaż zejście na dół kanionu chyba w Sunset Point.
Brakuje mi słów by jakoś fachowo lub literacko opisać z czego składają się te skałki, ale może to i dobrze, gdy zapiera nam dech widząc piekne widoki, to po co psuć efekt swoimi słowami :)
W przewodniku przeczytałem pewną śmieszną historię, którą ciągle mam w pamięci, kiedy wracam myślami do tego parku i która też pokazuje pewną praktyczność amerykanów. W latach 70 XIX wieku pewien mormoński cieśla, który osiedlił się u stóp urwistych skał w dolinie Paria, mając ponad głową malownicze amfiteatry, narzekał podobno: "Piekielne miejsce, jeśli zgubi się tu krowę!". Jednym słowem widoki widokami, ale krowy to ja bym nie chciał tam zgubić.
Bryce Canyon - http://www.nps.gov/brca/index.htm
3 godziny jazdy z Bryce Canyon do Capitol Reef, trochę się ciągnie, gdyż jest to zwykła kręta droga, ale trasa ta posiada wspaniałe widoki. Sam park również można zwiedzać z samochodu i to na dość niedużym odcinku. W odróźnieniu od Bryce Canyon, gdzie formy skalne mają finezyjne kształty, Capitol Reef to monolitowe skały w pięknym czerownym odcieniu. Polecam bardzo wszystkim tym, którzy będą w Capiotl Reef, by zaraz za Visitor Center zjechać z głównej drogi i pojechać w prawo na Scenic Drive. Widoki są nieziemskie. Gdy tam dojeźdzaliśmy słońce chyliło się już prawie ku zachodowi, dlatego mieliśmy dobre światło do robienia zdjęć i nawet z tym moim aparacikiem udało mi się zrobić kilka fajnych zdjęć. Wracając do głównej drogi, warto też zatrzymać się Petroglifach, (przypomnę rysunki skalne).
Z tego co pamiętam w parku tym, tuż przy Visitor Center było pole namiotowe, po którym spacerowały sobie sarny.
Capitol Reef NP - http://www.nps.gov/care/index.htm
O ile Bryce czy Capitol Reef można zwiedzić w kilka godzin, to Arches wymaga trochę wiecej czasu. Atrakcji jest dużo i warto tak planować, by park ten poznać dogłębniej. Wyliczmy więc atrakcje: tuż przy samym wjeździe znajduję się Park Avenue (kosmiczny widok), następnie Balanced Rock, The Windows Section, Delicate Arch i sekcja parku zwana Devils Garden. Ten park ma w sobie taki bajkowy klimat, człowiek przygląda się tym skalnym łukom i się dziwuje, po pierwsze, że to się trzyma, a po drugie, że w sumie niedaleko siebie nagromadziło się tyle tych skalnych łuków.
Perełką parku jest Delicate Arch, który to łuk moża obejrzeć z pewnej odległości jadąc do Cache Valley, albo podejść pieszo bezpośrednio do samego łuku. My widzieliśmy łuk z oddali, gdyż wyprawa do parku w jedną stronę zajmuje jakieś 40 minut, natomiast my wybraliśmy się do Devils Garden i wyznaję, że poza wędrówką rzeką w Zion, to trasa ta była najlepszą przygodą jaką wspominam z tego wyjazdu do Utah.
Devils Garden znajduje się chyba 8 luków (2 lata temu runął Wall Arch). Najbardziej spektakularny to Landscape Arch, ale mi się również podobał Partition Arch i Double O Arch. Trasa do Double O Arch robi duże wrażenie, gdyż momentami idzie się wierzchołkiem skały mając po bokach dość duże przepaście.
Ciekawostą jest to, że szlak oznakowany jest małymi stertami kamyków położonymi na siebie.
Arches NP - http://www.nps.gov/arch/index.htm
Po drugiej stronie drogi 191 w pobliżu miejscowości Moab, znajduje się Canyonlands NP. Jak to się stało, że z jednej strony znajduje się park z charaterystycznymi łukami skalnymi a po przeciwnej park rozsiany dolinami i kanionami to zakrawa na jakiś cud :)
Park ma dwa wjazdy z północy i południa. Strona północna posiada więcej atrakcji, za to na południu jest coś co szczerze zachwyca, ale o tym za chwilę.
Przed wjazdem do Canyonlands warto też odwiedzić Dead Horse State Park, położony niedaleko głównego wjazdu.
W parku tym znajdują się przepiękne kaniony, które możemy podziwiać stając w kilku punktach widokowych.
Wizytówką parku jest też łuk skalny, zwany Mesa Arch, który jak jakieś okno przedstawia nam w oddali piękny widok rozciągającej się doliny.
Uważam, że jest to jeden z lepszych parków do zwiedzania na rowerze, motorze, lub quadzie.
Południowa część parku (zwana Needles) jest mniej atrakcyjna, ale chciałem ją zobaczyć i mieć w sumie ten park zaliczony, natomiast są dwie rzeczy godne uwagi. Pierwsza to po drodze Newspaper Rock, skała zapisana petroglifami
http://www.americansouthwest.net/utah/canyonlands/newspaper-rock.html.
Druga to rzecz, która robi wrażenie, chociaż z tego co doczytałem nie dzieje się to cały czas, a jest to mianowicie zetknięcie dwóch rzek z czego jedna ma kolor zielony a druga czerwony. Miejsce to nazywa się Confluence.
Oto link: http://www.superstock.com/stock-photos-images/1912-1882
Dojście tam jest jednak pewnym wyczynem gdyż w jedną stronę idzie się 9 km.
No i to by było na tyle. Acha jeszcze ranking. Numero uno Zion i Arches, później Bryce Canyon i dwa ostatnie to Canyonlands i Capitol Reef. Ale na tym miejscu apeluje do wszystkich, którzy planują odwiedzić ten parki w Utah, nie odrzucajcie żadnego parku, bierzcie cały pakiet :)
Canyonlands NP - http://www.nps.gov/cany/index.htm
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Andrzeju, do wszystkich ochów i achów dla Twojej podróży i zdjęć dołączam swoje zachwyty.
-
ta część USA jest niesamowita
-
nie takie to łatwe :)
-
wówczas trzeba brać miesiąc bezpłatnego :)
-
a jak się ma 10 dni i jeszcze trzeba dolecieć z Polski, to gorzej :)
-
Kiedy człowiek ma 10 dni wakacji stara się planować tak, by trochę pozwiedzać, i na prawdę stwierdzam, że Utah była dobrym pomysłem. Wszystkich wachających się zachęcam. Nie będziecie żałować. Amerykanie co by o nich nie mówić, mają świetnie zorganizowane zaplecze turystyczne.
-
Z wielką przyjemnością obejrzałem zdjęcia i trochę poczytałem. Aparacik w Twoich rękach pokazał, że nie jest najważniejszy :) Od dawna zastanawiam się nad wyjazdem w tamte strony, ale ciągle blokuje mnie psychicznie konieczność spowiadania się przed jakimś urzędasem... Ale Twoje zdjęcia (także inne fotoreportaże z tamtych stron), powoli łamią moją zawziętość.
Pzdr/bARtek -
Fascynujące miejsca i wspaniałe zdjęcia :)
-
Piękne miejsca, piękmne zdjęcia - coś mnie ostatnio te Stany prześladują ;)
Też bym chętnie poczytała kilka słów wrażeń - jeszcze tam nie byłam, a tych parków tak dużo, że każda rada, co wybrać, jest w cenie ;) -
Bryce jest super, do Archces nie dotarliśmy jeszcze.
-
No to czekamy na przygody, bo te napewno były... :-)
-
To już nie pierwsza fotorelacja, którą oglądam. Bryce Canyon i Arches na pewno będą punktami na mojej mapie podróży po USA.
-
entourager przekonałeś mnie dodam w tym tygodniu opis :)
-
Można by złośliwie powiedzieć: skoro nie ma opisu podróży, to nie będzie plusika za podróż, a ocenimy same zdjęcia. A tak naprawdę, to chyba nie chodzi ile osób wcześniej opisało to miejsce, tylko jak Ty widzisz je swoimi oczami i jakie masz wspomnienia.
Co polecisz, czego nie polecisz tym, którzy przybędą tam po Tobie.
Ech, może za dużo wymagam :) PLUS -
c.d.n. :-))
Gdyby nie konieczność załatwienia wizy,to bym tam pojechała.
Pozdrawiam-)